niedziela, 4 czerwca 2017

Pokora

Ojciec Bocheński napisał, że spuścizna pisarska św. Tomasza z Akwinu obejmuje około trzydziestu tomów normalnego formatu in octavo. Octavo to taki arkusz papieru, który jest trzykrotnie złożony no i z tego jest osiem kart, czyli szesnaści stronic. A Jean-Pierre Torrel napisał tak:
Trzeba to sobie uświadomić raz na zawsze. Przez trzy lata i siedem miesięcy drugiego okresu nauczania w Paryżu (od września-października 1268 roku do końca kwietnia 1272 roku) intelektualna produkcja Tomasza graniczy z cudem. Zakładając, że miał on do dyspozycji jakichś 1253 możliwych dni pracy (przyjmując 350 dni w roku, z odjęciem dwóch tygodni na ewentualne niedomagania czy przeszkody) i obliczając to z możliwie największą dokładnością, otrzymamy wynik 4061 stron według edycji Mariettiego (pod względem liczby kolumn odpowiadających mniej więcej edycji Busy), czyli około trzech i pół (3,4) strony dziennie, po 742 słowa na stronie. Jeśli wziąć pod uwagę tylko ostatnich szesnaście miesięcy, średnia wzrasta wówczas do niemal 6 stron (5,89).
Aby spróbować to sobie wyobrazić, trzeba wiedzieć, że jedna strona naszego dzisiejszego papieru (w formacie A4) gęsto zapisana na maszynie liczy około 350 słów. To znaczy, że Tomasz miał tworzyć dwanaście i pół (12,48) strony dziennie; według innych obliczeń wychodzi tylko jedenaście i pół strony (11,65).
Ludzie parający się pisaniem wiedzą o tym świetnie – że jeśli w bardzo płodnym okresie twórczym można dojść do czterech stron dziennie, to zdarza się tak raczej rzadko. Jeśli wziąć średnią z całego roku, a tym bardziej z czterech lat, trzeba by pracować bez wytchnienia, aby dojść do dwóch stron dziennie.
Ojciec Bocheński pisze:
I nad Arystotelesem i nad św. Augustynem góruje św. Tomasz rozmiarami i zwartością swojej syntezy – która nigdy po nim nie została pod tym względem przewyższona.
No nie została przewyższona, tu chyba sporu nie ma. A teraz to, ile Tomasz pisał. Te dwanaście stron dziennie, to jest obłęd. Nie mówimy tu o pisaniu jakiejś gównianej powieści, tylko o pisaniu poważnego, naukowego tekstu. Powtarzam – dwanaście stron dziennie to jest obłęd. Próbowałem sobie wyobrazić, że pisałbym doktorat w tempie dwunastu stron dziennie i po prostu zacząłem się śmiać i se wódki nalałem o piątej rano. Ludzie, to nie jest tak, że takie pisanie, jak Tomasz pisał jest trudne, tego po prostu nie da się zrobić, a ten chłop to robił.
I teraz tak – Tomasz to był geniusz, bo był. Pisał w tempie graniczącym z cudem. No i zapytał go ktoś, za co przede wszystkim podziękuje Panu Bogu, jak już do tego Nieba pójdzie. A Tomasz powiedział, że za to, że zrozumiał każdą stronę, którą przeczytał. Kurwa – gościu, który napisał, co napisał, mówi, że najbardziej podziękuje Bogu za to, że zrozumiał wszystko, co napisali inni ludzie. Jak macie jakiś przykład większej pokory, to mi go podajcie.

BIBLIOGRAFIA

Jean-Pierre Torrel. Kim właściwie był św. Tomasz z Akwinu? Spojrzenie jego współczesnych. w: Święty Tomasz teolog: wybór studiów. Red. nauk. M. Paluch. Wydawnictwo Antyk – Marek Derewiecki. Warszawa- Kęty. 2005.

Józef Bocheński. Zarys historii filozofii. PHILED. Kraków 1993.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz