piątek, 25 września 2020

Pani X umarła

Pani X umarła. Żyła osiemdziesiąt lat i umarła. I teraz nie żyje. Można powiedzieć, że pani X nie żyje i można powiedzieć, że nie ma życia w pani X. Jednak żeby zasadnie stwierdzić, że pani X nie żyje, albo że nie ma życia w pani X, trzeba uznać, że pani X po tym, jak umarła, ciągle jest panią X. Bo przecież można przyjąć, że ta materia i ewentualnie coś jeszcze, które były panią X za życia, po śmierci pani X już panią X nie są. Równie dobrze można powiedzieć, że ta materia i ewentualnie coś tam jeszcze, które były panią X, po śmierci pani X panią X ciągle są.

Generalnie idzie o odpowiedź na pytanie o to, czy pani X, żeby być panią X, musi żyć, czy też może być panią X po tym, jak umarła i już nie żyje.

W tym miejscu trzeba ustalić, co to znaczy, że pani X żyje, jakie warunki musi spełniać pani X, żeby żyć, a żeby to ustalić, trzeba zdefiniować, czym jest życie. Kto definiuje to, czym jest życie? Oczywiście naukowcy. Naukowcy definiują wszystko, co da się zdefiniować i w ten sposób tworzą naukę. A co to jest nauka? Na to pytanie chyba najlepiej odpowiedział Thomas Kuhn, ten, który wymyślił pojęcie paradygmatu naukowego. Otóż Kuhn stwierdził, że nauka to jest to, co robią naukowcy. To znakomita definicja, aczkolwiek żeby chociaż trochę więcej wiedzieć, czym jest nauka, trzeba wiedzieć, co robią naukowcy, ale to temat na osobną bajkę.

Definiując życie naukowcy przyjmują różne kryteria, ale wielu naukowców zgadza się z tym, że najlepsze cechy życia zaproponował Tibor Gánti. Ten węgierski uczony wyodrębnił następujące warunki, które musi spełniać system, jeśli ma być przez naukowców uznany za organizm żywy:

1.      Obiekt musi być wyodrębniony ze świata zewnętrznego, musi być inherentną całością.

2.      W obiekcie musi zachodzić przemiana materii, czyli obiekt musi posiadać metabolizm.

3.      Obiekt musi być wewnętrznie stabilny, czyli musi cechować go homeostaza (warto poczytać, co o homeostazie pisze Antonio Damasio, np. w książce Dziwny porządek rzeczy).

4.      Obiekt musi posiadać mechanizm przechowywania i przetwarzania informacji użytecznych dla obiektu.

5.      Procesy wewnętrzne w obiekcie muszą być regulowane i sterowane.

Gánti wyodrębił jeszcze następujące trzy kryteria, cechy potencjalne, które nie są konieczne do tego, aby system uznać za obiekt żywy, ale konieczne do tego, żeby uznać, że w systemie proces życia zachodzi na większą skalę:

1.      Obiekt musi być zdolny do wzrostu i rozmnażania się.

2.      Obiekt musi mieć zdolność do dziedziczenia zmian, musi umieć przystosowywać się do nowych warunków – jest to podstawa procesu ewolucji.

3.      Obiekt musi być śmiertelny.

Wielu naukowców twierdzi, że aby system uznać za żywy, musi on mieć zdolność reagowania na bodźce, a także musi składać się z jednej lub więcej komórek, uznawanych za podstawowe jednostki życia (ciekawostka jest taka, że Lucien Cuénot stwierdził, że w komórce nie ma nic żywego oprócz całej komórki – ale znowu: to temat na kolejną bajkę).

Pani X po tym, jak umarła, nie spełnia definicji życia ukutej przez naukowców, czyli mówiąć najprościej, pani X po śmierci, wedle kryteriów naukowych, nie żyje, co rozumie każdy, kto wie, że pani X umarła. Czy jednak po śmierci pani X ciągle jest panią X? Tego niestety nie da się ustalić. Według jednych jest, a wedle drugich nie jest. Kiedy umarł Brenin, wilk Marka Rowlandsa, filozofa, którego bardzo lubię (ze wszystkich książek na świecie najbardziej  lubię książkę Rowlandsa zatytułowaną Filozof i wilk), to córka Brenina powąchała zwłoki ojca i tyle - nie interesowało jej ciało, w którym nie było życia; dla niej to ciało nie było Breninem. Natomiast wielu ludzi wierzy w to, że pani X po swojej śmierci dalej jest panią X; co więcej - wielu ludzi wierzy w to, że pani X żyje. Inaczej, niż przez ostatnie osiemdziesiąt lat, ale żyje. W pani X nie zachodzi proces homeostazy, ani metabolizm, ale wielu ludzi wierzy w to, że pani X żyje. W to, że pani X żyje (inaczej, niż przez ostatnie osiemdziesiąt lat, ale jednak żyje) wierzą ci, którzy zdają sobie sprawę z tego, że w pani X nie zachodzą procesy homeostazy i metabolizmu, jak i ci, którzy nie mają pojęcia o tym, czym są homeostaza i metabolizm.

Dlaczego ludzie wierzą w to, że po swojej śmierci pani X? Otóż wierzą dlatego, że przyjęli za dobrą monetę to, co powiedzieli im rodzice, babcia, ksiądz, znajomi, biorą za dobrą monetę to, co przeczytali, biorą za dobrą monetę to, co podpowiada im intuicja. Czy ludzie mylą się wierząc w to, że po swojej śmierci pani X? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że ludziom, niektórym ludziom, lżej żyć, kiedy wierzą w to, że pani X żyje po tym, jak umarła. W Fedonie Platon napisał tak:

Trzeba robić wszystko, co można, żeby zdobyć w życiu dzielność i rozum. Bo nagroda piękna, a nadzieja wielka. Spierać się o to, że właśnie tak, a nie inaczej jest, jak ja to opowiedziałem – nie wypada człowiekowi, który ma rozum w głowie. Ale że bądź to tak jest, bądź też jakoś tak podobnie ma się rzecz z naszymi duszami i z miejscem ich pobytu, skoro dusza okazuje się czymś nieśmiertelnym, to zdaje mi się, wypada i warto ryzykować przypuszczenie, że tak jest. Ryzyko bardzo piękne i trzeba sobie samemu takie słowa wiecznie niby do snu śpiewać.

Takie słowa wiecznie niby do snu śpiewać trzeba albo i nie trzeba, ale można. I można kłócić się z naukowcami w kwestii tego, czy pani X żyje (inaczej, niż przez ostatnie osiemdziesiąt lat, ale jednak żyje), czy nie żyje. Jestem jak najbardziej za tym, żeby kłócić się z naukowcami, w rozmaitych kwestiach, bo lubię, kiedy ktoś ustoi w sporze z naukowcami i pójdzie tam, dokąd naukowcy jeszcze nie dotarli, ale jak już ktoś kłóci się z naukowcami, to niech przynajmniej wie, co ci naukowcy mówią.