poniedziałek, 13 czerwca 2022

Miejsce w szyku

   Czasami jest tak, że jak ktoś pokaże ci twoje miejsce w szyku, to jesteś zadowolony. Bo nie myślałeś, że zajmujesz tak wysokie miejsce w rankingu. 

   A czasami jest tak, że jak ktoś pokaże ci twoje miejsce w szyku, to cię boli. Ale jest dobra rzecz w tym, że ktoś pokaże ci twoje miejsce w szyku, a ciebie zaboli. Bo lepiej znać swoje miejsce w szyku, niż żyć w bajce. W bajce, którą opowiadasz samemu sobie. 

niedziela, 5 czerwca 2022

Gromnica

 

Przez całą niedzielę jakoś tak czułem, że umrę w nocy. Na zawał serca umrę. No i siedzieliśmy sobie na Rynku przed taką knajpą, co jest cała ze szkła. Iza była, Jaro, a później Jurek jeszcze przyszedł. No i powiedziałem im, że w nocy umrę na zawał, że tak jakoś czuję. Śmiali się ze mnie, a Iza powiedziała, że głupi jestem. Ona często tak mówi: - Ale ty głupi jesteś.

Nie sprzeczam się z Izą o to, a najczęściej mówię, że pewnie jestem głupi, ale za to śmieszny, w tym sensie, że umiem tak zrobić, że ludzie się śmieją. A kiedy człowiek szczerze się śmieje, to przynajmniej przez moment jest mu dobrze. I nawet jak człowiek umiera, na przykład w szpitalu czy w hospicjum, to dobrze jest sprawić, żeby się szczerze roześmiał, bo wtedy, przez chwilę, jest mu dobrze.

No i tak im mówiłem, że chyba w nocy umrę na zawał serca, i że kiedy już umrę, to dostaną ode mnie książki, na pamiątkę i żeby mieli co czytać, a ja mam dobre książki. No i jeszcze powiedziałem, że dogadałem się z sąsiadką, że mi gromnicę pożyczy, bo jak się umiera, to dobrze jest zapalić gromnicę. Na co Iza powiedziała, że jestem głupi, ale ja powiedziałem, że naprawdę dobrze jest zapalić gromnicę, kiedy się umiera. Moja babcia tak mówiła. Babcia zapalała gromnicę nawet wtedy, kiedy była straszna burza, z piorunami.

Posiedzieliśmy na Rynku do wieczora i rozeszliśmy się – każdy poszedł do swojej chałupy. Pożyczyłem gromnicę od sąsiadki, otworzyłem piwo, odpaliłem Net, żeby poczytać, co się dzieje na świecie. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Poczytałem trochę książkę Robina Dunbara; bardzo lubię Dunbara, wiecie, to jest ten od liczby Dunbara – idzie o tezę, którą Dunbar postawił, że człowiek dobrych znajomych, ale takich naprawdę dobrych znajomych, może mieć tak do 150, bo więcej nie ogarnie.

Czytałem książkę, a już było po północy, a tu mi do pokoju wszedł Brad Pitt. Otworzył drzwi, wszedł do pokoju, podszedł do mnie ze trzy kroki, zatrzymał się, uśmiechnął i patrzył na mnie. A ja powiedziałem: - Brad, bracie, no chyba se jaja robisz. – Ale Brad powiedział, że nie robi sobie jaj.

Idzie o to, że Brad Pitt w filmie pod tytułem „Joe Black” zagrał Śmierć. No i w tym filmie przyszedł zabrać na tamten świat Antoniego Hopkinsa. Kiedy Brad powiedział, że nie robi sobie jaj, to go zapytałem, czy to jest tak, że jak Śmierć przychodzi po człowieka, to zawsze przychodzi pod postacią Brada Pitta. Powiedział, że nie zawsze. No to go zapytałem, czy jest jedna Śmierć, czy jest mnóstwo Śmierci, bo przecież na całym świecie ciągle umierają ludzie. Powiedział, że jest jedna Śmierć, ale działa w wielu miejscach jednocześnie, że to już jest tak zrobione.

Nie bałem się go. Zapytałem, jak to będzie – dostanę zawału, będzie bolało, może zdążę zadzwonić na pogotowie, ale mnie nie uratują, czy mam już tę gromnicę zapalać... – no jak to będzie?

A on stał, patrzył na mnie, lekko uśmiechnięty i powiedział: - Nie zapalaj. –Zapytałem, dlaczego nie. A on na to:- Zmiana planów. Wracasz do roboty. Masz tak robić, żeby ludzie szczerze się śmiali. Bo wtedy, chociaż przez chwilę, jest im dobrze.