piątek, 9 kwietnia 2021

Albert Camus vs przyroda

 Albert Camus napisał krótką powieść pod tytułem „Obcy”. Ta powieść zaczyna się tak, że trudno wymyślić lepszy początek powieści; mianowicie zaczyna się tak:

Dzisiaj umarła mama. Albo wczoraj, nie wiem.

W stand-upie jest coś takiego, jak one-linery, czyli króciótkie grepsy, składające się najwyżej z dwóch zdań. Mój ulubiony one-liner to ten, który napisał Neal Brennan – to jest w specialu „3 Mics”. Greps Brennana jest taki:

Mistrzostwa świata juniorów w baseballu. Albo, jak mówią pedofile – mistrzostwa świata w baseballu.

Te dwa pierwsze zdania „Obcego” to coś analogicznego do one-linerów. Oczywiście Camus rozwinął te dwa pierwsze zdania swojej powieści, niemniej jednak te dwa zdania robią piorunujące wrażenie. Przeczytajcie to sobie na głos:

Dzisiaj umarła mama. Albo wczoraj, nie wiem.

Bohaterem „Obcego” jest taki gościu, który zastrzelił człowieka, dostał za to karę śmierci, no i czeka na wykonanie wyroku. W kontekście tego, że jego bohater siedzi w więzieniu, Camus pisze tak:

Człowiek, który przeżył tylko jeden, jedyny dzień, może bez trudu żyć sto lat w więzieniu. Miałby dosyć wspomnień, żeby się nie nudzić.

To jest bardzo ładnie napisane, ale nieprawdziwie. W tym sensie nieprawdziwie, że gdyby czlowiek w tym więzieniu nie doświadczał potrzebnych mu bodźców, to opierając się tylko na wspomnieniach nie mógłby żyć bez trudu.

W książce „Mózg. Opowieść o nas” David Eagleman opisuje historię Sarah Shourd, Joshuy Fattala oraz Shane’a Bauera, trójki Amerykanów, którzy w roku 2009 zostali zatrzymani w Iraku pod zarzutem szpiegostwa i zamknięci w więzieniu. Fattala i Bauera umieszczono razem w jednej celi, a Shourd trafiła do izolatki, w której spędziła 410 dni, przy czym każdego dnia mogła opuścić celę dwa razy na 30 minut. Oto relacja Shourd na temat pobytu w więzieniu:

W pierwszych tygodniach i niesiącach w więzeinnej izolatce zostajesz zredukowany do pozycji zwierzęcia. To znaczy jesteś zwierzęciem w klatce, a większość spędzonych tam godzin mija w mgnieniu oka. Z czasem pozycja zwierzęcia zmienia się bardziej w pozycję rośliny: umysł spowalnia, a do głowy zaczynają powracać te same myśli. Mózg sam zaczyna na siebie nastawać i staje się źródłem największego bólu i najgorszych tortur. Przeżywasz na nowo każdy moment życia, aż w końcu braknie ci wspomnień. Już tyle razy sobie je opowiedziałeś. A to wcale nie zajmuje zbyt dużo czasu.

Wspomnienia są ważne ale same wspomnienia nie wystarczają. Shourd cierpiała, miała halucynacje, które opisuje tak:

O określonej porze dnia przez okno mojej celi pod pewnym kątem wpadały promienie słoneczne. Wtedy oświetlały wszystkie malutkie drobiny kurzu. Dostrzegałam w tych wszystkich pyłkach postaci ludzi zamieszkujących naszą planetę. Ogarniał ich strumień życia, kontaktowali się ze sobą, zderzali się i odbijali od siebie. Robili coś wspólnie. A ja tkwiłam w kącie sama. Uwięziona. W ten strumień życia nie dane mi było wejść.

Przyczyną największego cierpienia Sarah Shourd było to, że nie mogła wejść w strumień życia, który ogarniał ludzi, a – jak pisze Eagleman - deprywacja społeczna Sarah wywołała głęboki ból psychiczny: przy braku kontaktów z innymi mózgami mózg zaczyna cierpieć.

Przeczytajcie to sobie na głos:

Przy braku kontaktów z innymi mózgami mózg zaczyna cierpieć.