W paśmie Karakorum stoi Gaszerbrum IV, szczyt
o wysokości 7925 m n.p.m. Zachodnia ściana tej góry, licząca ponad 2,5 km
wysokości, nazywana jest Świetlistą
Ścianą. Po raz pierwszy ścianę tę przeszli Wojciech Kurtyka i Robert
Schauer; było to w dniach 13-20 lipca 1985. Kurtyka i Schauer nie atakowali
szczytu, tylko przeszli ścianę, a magazyn Climbing
uznał ten rajd za największy wyczyn himalaizmu w XX wieku.
Tu jest wywiad z Kurtyką (czytajcie, bo to świetny wywiad) – jest tam trochę o
Gaszerbrumie IV. Strasznie było na ścianie, bo się pogoda załamała i Kurtyka z
Schauerem spędzili na półce skalnej dwa dni, a wokół szalała burza śnieżna, a
oni nie mieli jedzenia ani paliwa, a zatem i picia i niczego nie mogli zrobić
poza czekaniem. Bernadette McDonald w książce Ucieczka na szczyt pisze tak:
Myślenie
Wojtka zaczęło skręcać w niebezpiecznym kierunku. Często zastanawiał się nad
procesem umierania i uważał, że najważniejsze jest, by przeżyć go w pełni
świadomie.
Gdy
tak rozmyślał nad realnością końca, martwił się też o Roberta. Niemal święte
doświadczenie bliskości śmierci było przerażające, lecz zarazem ważne. Gdyby
Robert był nieświadomy tego, jak doniosła jest ta chwila, popełniłby coś w
rodzaju profanacji. Wojtek zastanawiał się, czy podzielić się z nim tymi przemyśleniami.
Zaczął ostrożnie, łamiącym się, zachrypłym od zmęczenia i zimna głosem.
-
Robert, chciałbym…
Robert
zrozumiał, co Wojtek chce powiedzieć i przerwał mu cicho, ale zdecydowanie.
-
Tak, wiem, co masz na myśli. Jestem gotów. Nie musisz się martwić.
W linkowanym wywiadzie dziennikarze pytają Kurtykę
o to, czy wchodząc w ścianę trzeba być
pogodzonym z tym, że się z tej ściany nie wróci, na co Kurtyka mówi: - Lepiej być pogodzonym, niż działać w panice.
Ale tu nie chodzi o poddanie się, raczej o przygarnięcie własnego losu.
Matko jedyna! To jest powiedziane pięknie.
Nie w tym sensie, że tam jakieś ornamenty są, tylko w tym, że to jest
powiedziane prawdziwie i tylko prawdziwie.
Ludzie pytają: - Po co oni łażą w te góry i co jakiś czas któryś się zabija? Wspinacze
w wywiadach lubią mówić, że chodzą w góry, bo góry są, ale takie gadanie to
pomieszanie z poplątaniem, bo góry są, jasne, ale nie po to ludzie idą w góry,
żeby iść w góry, skoro góry są. Ludzie chodzą w góry po to, żeby popracować
całym sobą w ekstremalnych warunkach, żeby nabrać szacunku do siebie, żeby
siebie polubić. I jeszcze po to chodzą, żeby uciec stąd, bo tu jest za
przaśnie, za mało, za łatwo. Polski tytuł książki McDonnald to Ucieczka na szczyt, angielski to Freedom Climbing. Obydwie wersje dobrze
oddają to, po co – między innymi – ludzie chodzą w wysokie góry - żeby uciec
stąd.
Kurtyka nosił w głowie tę Świetlistą Ścianę i w końcu poszedł na
Gaszerbrum IV i dał radę. A nie zawsze daje się radę, bo Świetlista Ściana to droga w jedną stronę - albo przejdziesz ją do
końca, albo zginiesz.
Pomyślałem sobie, że zanim człowiek wybierze
się na Świetlistą Ścianę, dobrze,
żeby tu, na dole, nie zostawił niedokończonych spraw, żeby spróbował je
pozamykać, na ile się da. No i mam takie ładne coś, po prostu cacane, i to się rozwija
i staje się coraz bardziej cacane. Mechanizm jest taki, że to się rozwija,
żyje, ale nie tak, jak mrówka żyje albo drzewo, tylko tak, jak zorza polarna.
No i w pewnym momencie trzeba zrobić coś drastycznego, żeby to dalej żyło i
stawało się coraz bardziej cacane, bo jak się nie zrobi tego drastycznego, to
to cacane umrze.
To już któreś tam cacane, jakie mam i zawsze
robiłem to coś drastycznego. Ale teraz nie zrobię. Bo się boję. Zaleję to moje
cacane żywicą i będę je mieć w bursztynie. Zaleję żywicą, póki jest cacane. I
nigdy nie będę wiedział, czy popełniłem straszny błąd nie robiąc tego czegoś
drastycznego, ale myślę, że mi tego zrobić nie wolno, skoro wybieram się na
swój Gaszerbrum IV.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz