sobota, 20 maja 2017

Rudy gołąb

Na mieście widziałem dzisiaj gołębia, rudego zupełnie. Miał obie nóżki, ale lewej nie używał - była podkurczona. A na chodniku leżało trochę chleba i rozwalony lód z wafelkiem. I ten gołąb dziobał ten chleb i tego wafelka. Podskakiwał na jednej nóżce, żeby do chleba i wafelka dotrzeć i dziobał. I pomyślałem sobie, że on jest bardzo dzielny. Nie kombinował w tę stronę, że jak mu tę nogę upierdoliło, to on jest biedny, należy mu się współczucie i gdzie  był Bóg, kiedy mu tę nogę upierdoliło. Upierdoliło to upierdoliło - jedyne, co może zrobić w tej sytuacji, to skakać na jednej nóżce, więc skacze. Przypuszczam, że jakby mu upierdoliło drugą nóżkę, to też nie dałby za wygraną - podciągałby się na skrzydłach do tego chleba, czy wymyśliłby coś innego, ale byłby dzielny.


Chciałbym dzielnie działać, chciałbym być taki dzielny, jak ten gołąb. Ale nie jestem. Nie dlatego, że jestem jakoś szczególnie zjebany w kwestii dzielności, bo nie jestem. Idzie o to, że jestem pierdolonym człowiekiem, czyli małpą najbardziej rozwiniętą intelektualnie, a pierdoleni ludzie, czyli małpy najbardziej rozwinięte intelektualnie, nie są tak dzielni, jak pozostałe zwierzęta - jak koty, jak antylopy, jak wilki. I jak ten rudy gołąb. Coś za coś. Nam, ludziom, dodano dużo do głowy. Owszem. Ale zabrano nam kawałek serca.

2 komentarze:

  1. "Zabrano nam kawałek serca", skąd ta pewność? Może to każdy sam sobie zabrał..

    OdpowiedzUsuń
  2. Hrmmm... Może tak, ale po mojemu zabrano nam kawałek serca. Coś za coś.

    OdpowiedzUsuń