Jest taki serial "Młody papież". Kapitalna
rzecz i tam tego papieża gra Jude Law. I chyba trzy razy w filmie jest taka
scena, że on się zabiera za tę robotę (Nika wie, za jaką robotę, bo jej o tym
napisałem). Pierwszy raz, jak był jeszcze w szkole i umierała matka jego
kolegi. No i on w tych scenach klęka, wznosi ręce, bo przecież musi być jakiś
gest, to przecież jest film, i gada tak: - Panie Boże, musimy pogadać. Tylko ty
i ja.
To jest niesamowity tekst. Tu chodzi o to, że w tym
człowieku nie ma ani cienia pychy, jakkolwiek on Bogu mówi, że muszą pogadać.
Ale nie ma w nim pychy, jest natomiast świadomość tego, że on jest człowiekiem,
czyli kimś wielkim; ktoś może powiedzieć, że dzieckiem tego Boga. I wie, że w
dobrej sprawie ma prawo zaciągnąć Boga do roboty, kiedy sam nie daje rady - tu
nikt nikomu nie robi łaski, Pana Boga nie ubędzie, jak trochę popracuje.
Mam taką tezę, którą kiedyś opublikuję, jak już ją
porządnie posklejam, że człowiek nie jest jakimś głupkiem, jakąś zabawką bogów,
nie jest tylko mięsem, które gada. Człowiek jest kimś ważnym i dużo może. I
dalej - jak człowiek nie zrobi pewnych rzeczy, to Bóg też ich nie zrobi. Nie
mamy być kołkami, które tylko jedzą, kopulują, śpią, pracują i piją piwo. Mamy
żyć, na ile się da. Życie jest na tyle bogate, że i tak nie da się wszystkiego
ogarnąć, ale trzeba ogarnąć ile się da. Przede wszystkim idzie o to, że Bóg
zostawił nam masę rzeczy do zrobienia i on za nas tego nie zrobi. Poczytajcie,
co w książce „Listy do ojca” ojciec Bocheński pisze o okazji postulowanej – on tam
wyjaśnia, jak rozumie sens modlitwy.
OK, no i jest Leszek Możdżer, ten pianista. Ja go
bardzo lubię, bo on kapitalnie gra na fortepianie no i nie ma w nim za grosz
skromności, podobnie jak we mnie, a ja bardzo lubię, kiedy w ludziach nie ma
cienia skromności, oczywiście tylko w niektórych ludziach. I Możdżer w
wywiadzie powiedział tak:
- To było może rok
temu. Miałem taki moment podczas koncertu, otworzyłem swoje serce i
powiedziałem: "Panie Boże, oddaję ci swoje dłonie, swoje ciało i teraz ty
graj. Jestem całkowicie twój". I patrzyłem na te swoje dłonie na
klawiaturze, czekając na to, co się zdarzy, i przez dobrych pięć minut nie
wydarzyło się nic. I wtedy pomyślałem: "Panie Boże, jesteś naprawdę
wspaniałym Bogiem, ale na fortepianie to ty grasz chujowo, więc może na
fortepianie to będę grał ja”.
To jest kapitalne. Możdżer doskonale wie, że jest
robota dla ludzi, której Bóg nie zrobi, bo to jest robota dla ludzi. Możdżer
doskonale rozumie moją tezę, tylko on to powiedział po artystycznemu :-) a ja
muszę napisać po naukowemu i to tak, żeby teologami zatrzepotało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz