Obejrzałem film
„Geniusz”. To jest o Tomie Wolfie, tym pisarzu i o Maksie Perkinsie, który jako
pierwszy wydał Wolfa. Perkins wcześniej wydawał m.in. Fitzgeralda, którego
odkrył, no i Hemingwaya. Wolfa gra Jude Law, a Perkinsa Colin Firth.
*
To taki film, w
którym nie ma za dużo prądu, dupy ten film nie urywa, ale ja go ulubiłem. Już
za same zdjęcia ulubiłem – te rękopisy, te maszynopisy, to poprawianie tekstu
czerwonym ołówkiem, a wszystko w zbliżeniach.
*
Jest tam parę
innych rzeczy, które ulubiłem. Ulubiłem to, jak pokazali redaktora. Pierwsza
powieść Wolfa była sukcesem, ale z pierwszego maszynopisu Perkins kazał
wypierdolić jakieś trzysta stron. Maszynopis drugiej powieści, którą przyniósł
Wolfe, miał pięć tysięcy stron i pracowali nad tym jakieś dwa lata, żeby
wypierdolić to, co trzeba było wypierdolić. Perkins wiedział, co trzeba
wypierdolić, a Wolfe nie wiedział.
*
Perkins mówi
Wolfowi tak: - Jeśli chcesz być pisarzem, musisz wybierać i nadawać kształt.
I teraz tak –
że trzeba umieć nadawać kształt, to jasne i nie ma o czym gadać. Dla mnie
ciekawsze jest to wybieranie. Najlepiej, kiedy piszesz i od razu wybierasz. Ale
nie zawsze tak jest. Czasami było tak, że napisałem tekst, powiedzmy na cztery
strony i byłem zadowolony. Ale zrobiłem sobie drinka i przeczytałem, co
napisałem, po czym wyrzuciłem to do kosza. Od nowa napisałem to, co chciałem
napisać za pierwszym razem i było to o niebo lepsze, a mieściło się na niecałej
stronie.
*
Bardzo trudno
jest ciąć swój tekst albo pisać go inaczej. To boli. Ale kiedy wytnę, co trzeba
albo napiszę od nowa, to już do pierwszego tekstu nie wracam, ani za nim nie
tęsknię.
*
Perkins ciął
Wolfa ile wlezie, ale był redaktorem, więc mógł ciąć. I gadają sobie Perkins z
Wolfem i Perkins mówi, że za każdym razem, kiedy dokonywał w książce zmian,
zastanawiał się, czy postąpił dobrze, bo przecież może być i tak, że książka w
pierwszej postaci była lepsza.
*
To jest bardzo
ciekawy problem. Nie te rozterki redaktorów, ani nie cierpienia pisarzy
zmuszanych do dokonywania zmian w swoim dziele. Najciekawsze jest to, że robota
redaktorów jest potrzebna. Robiłem jako redaktor, to wiem, ile potrafiłem
wyciągnąć z tekstu; czasami nawet pisałem od nowa całkiem spore kawałki,
próbując tak zrobić, żeby to były dobre kawałki i żeby przy tym nie za bardzo
było widać, że te kawałki pisał pisarz lepszy od autora tekstu.
*
Redaktor jest
potrzebny. Bo nie jest tylko tak, że ludzie piszą i to będzie tekst albo
znakomity albo nadający się na śmietnik. Wiele tekstów można poprawić. Zawsze
te dwie rzeczy: umieć nadać kształt i umieć wybierać.
*
Nie wiem, czy
jakiś redaktor ingerował w teksty Poe’go czy Capote’go. Zapewne nie, no ale to
byli Poe i Capote.
*
Owszem, Poe i
Capote zdarzają się, tak, jak w innych dziedzinach zdarzyli się Mozart, Federer
czy Arystoteles. Ale generalnie rzeczy można i trzeba poprawiać. Swoją robotę
trzeba poprawiać, małżeństwo trzeba poprawiać, teksty trzeba poprawiać, swoje
słabości trzeba poprawiać. Redaktorzy są potrzebni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz