sobota, 18 lutego 2017

"Geniusz" - impresja

Obejrzałem film „Geniusz”. To jest o Tomie Wolfie, tym pisarzu i o Maksie Perkinsie, który jako pierwszy wydał Wolfa. Perkins wcześniej wydawał m.in. Fitzgeralda, którego odkrył, no i Hemingwaya. Wolfa gra Jude Law, a Perkinsa Colin Firth.
*
To taki film, w którym nie ma za dużo prądu, dupy ten film nie urywa, ale ja go ulubiłem. Już za same zdjęcia ulubiłem – te rękopisy, te maszynopisy, to poprawianie tekstu czerwonym ołówkiem, a wszystko w zbliżeniach.
*
Jest tam parę innych rzeczy, które ulubiłem. Ulubiłem to, jak pokazali redaktora. Pierwsza powieść Wolfa była sukcesem, ale z pierwszego maszynopisu Perkins kazał wypierdolić jakieś trzysta stron. Maszynopis drugiej powieści, którą przyniósł Wolfe, miał pięć tysięcy stron i pracowali nad tym jakieś dwa lata, żeby wypierdolić to, co trzeba było wypierdolić. Perkins wiedział, co trzeba wypierdolić, a Wolfe nie wiedział.
*
Perkins mówi Wolfowi tak: - Jeśli chcesz być pisarzem, musisz wybierać i nadawać kształt.
I teraz tak – że trzeba umieć nadawać kształt, to jasne i nie ma o czym gadać. Dla mnie ciekawsze jest to wybieranie. Najlepiej, kiedy piszesz i od razu wybierasz. Ale nie zawsze tak jest. Czasami było tak, że napisałem tekst, powiedzmy na cztery strony i byłem zadowolony. Ale zrobiłem sobie drinka i przeczytałem, co napisałem, po czym wyrzuciłem to do kosza. Od nowa napisałem to, co chciałem napisać za pierwszym razem i było to o niebo lepsze, a mieściło się na niecałej stronie.
*
Bardzo trudno jest ciąć swój tekst albo pisać go inaczej. To boli. Ale kiedy wytnę, co trzeba albo napiszę od nowa, to już do pierwszego tekstu nie wracam, ani za nim nie tęsknię.
*
Perkins ciął Wolfa ile wlezie, ale był redaktorem, więc mógł ciąć. I gadają sobie Perkins z Wolfem i Perkins mówi, że za każdym razem, kiedy dokonywał w książce zmian, zastanawiał się, czy postąpił dobrze, bo przecież może być i tak, że książka w pierwszej postaci była lepsza.
*
To jest bardzo ciekawy problem. Nie te rozterki redaktorów, ani nie cierpienia pisarzy zmuszanych do dokonywania zmian w swoim dziele. Najciekawsze jest to, że robota redaktorów jest potrzebna. Robiłem jako redaktor, to wiem, ile potrafiłem wyciągnąć z tekstu; czasami nawet pisałem od nowa całkiem spore kawałki, próbując tak zrobić, żeby to były dobre kawałki i żeby przy tym nie za bardzo było widać, że te kawałki pisał pisarz lepszy od autora tekstu.
*
Redaktor jest potrzebny. Bo nie jest tylko tak, że ludzie piszą i to będzie tekst albo znakomity albo nadający się na śmietnik. Wiele tekstów można poprawić. Zawsze te dwie rzeczy: umieć nadać kształt i umieć wybierać.
*
Nie wiem, czy jakiś redaktor ingerował w teksty Poe’go czy Capote’go. Zapewne nie, no ale to byli Poe i Capote.
*

Owszem, Poe i Capote zdarzają się, tak, jak w innych dziedzinach zdarzyli się Mozart, Federer czy Arystoteles. Ale generalnie rzeczy można i trzeba poprawiać. Swoją robotę trzeba poprawiać, małżeństwo trzeba poprawiać, teksty trzeba poprawiać, swoje słabości trzeba poprawiać. Redaktorzy są potrzebni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz